FIlm czy książka , co wybrać?

Wiele osób pyta czy najpierw przeczytać książkę 50 Twarzy Greya czy może od razu iść na film 50 Twarzy Greya do kina. Dobre pytanie, niestety bez odpowiedzi.  Czytając książkę właściwie pozbawimy sobie zabawy oraz emocji z oglądania filmu. Tylko czy reżyser w 100 % przełożyć papier na film? Według jeszcze niepotwierdzonych wiadomości właśnie tak się stało. 

Teoria, że człowiek jest w stanie polubić to, co bardziej wymagające, tak samo jak przyzwyczaja się do rzeczy głupszych i bardziej wulgarnych, jest być może zbyt optymistyczna i nazbyt schlebia telewizyjnej widowni. W końcu, gdyby tak było, wszyscy już dawno uzależnilibyśmy się od TVP Kultura. Ale zastanówmy się – jak proponuje we „Pięćdziesiąt twarzy Greya” Weingartner — co by było, gdyby od dzisiaj wszystkie stacje telewizyjne pokazywały tylko programy publicystyczne, kulturalne, literackie oraz ważne rozmowy o ważnych sprawach? Co zrobiłyby miliony zasiadające codziennie przed telewizorem, by obejrzeć telenowele oraz tańce z gwiazdami, bez gwiazd i na lodzie?

Według optymisty Weingartnera poświęcaliby więcej czasu na kontakty międzyludzkie, literaturę i kombinowanie, jak poprawić świat. I byłoby fajniej. Zgadzam się. I jeszcze chciałabym, żeby Chińczycy oddali wolność Tybetowi, bogata Północ przestała wykorzystywać biedne Południe, ludzie kupowali rzeczy wyprodukowane nie dalej niż 300-400 km od ich miejsca zamieszkania, islamiści żyli w zgodzie z chrześcijanami, chrześcijanie zaś z żydami. Ale, niestety, obawiam się, że wielbiciele popularnej rozrywki telewizyjnej tak łatwo, jak w niemieckim filmie, by nie odpuścili. Nie mówiąc już o całej reszcie.

50 Twarzy Greya online
Mimo to warto przejrzeć się w lustrze, które postawił przed nami niemiecki reżyser. Nie da się ukryć, że widoczne w telewizji zjawisko wypierania głupich programów rozrywkowych przez jeszcze głupsze ma charakter globalny. Może, tak jak w filmie Weingartnera, dałoby się coś z tym zrobić. W końcu to my współdecydujemy (oglądając lub nie) o tym, co telewizyjni dyrektorzy uznają za priorytet. Wystarczy pobawić się chwilę tą myślą, by odczuć siłę takiej wizji. I właśnie tę kuszącą anarchistyczną energię ma w sobie „Free Rainer”. To co, wyrzucamy telewizory?